Wywiad USC 20493 - Henryk Piekarski

  • Henryk
  • Piekarski
  • wywiad USC Shoah Foundation
  • polski
  • Henryk Piekarski urodził się w niezamożnej, religijnej rodzinie. Ojciec, Icek Lissak był furmanem, jeździł dorożką. Matka, Fraja z domu Dessauer pracowała dorywczo w fabryce baterii w Kaliszu. Miał młodszego o rok brata Anczu. W domu mówiło się po żydowsku. Henryk chodził do chederu. Jesienią 1939 r., uciekając od Niemców w Kaliszu, rodzina pojechała do Warszawy. Zatrzymali się u krewnych na Zamenhofa 22, na kilka dni, które przeciągnęły się w miesiące. Po jakimś czasie ojciec pojechał do Włodawy. Nie wrócił. Matka została z dziećmi w Warszawie. Henryk zajmował się drobnym handlem aby utrzymać rodzinę. Kuzyni wymówili im mieszkanie. Wtedy przyjął ich do siebie, na Pawią, poznany w Warszawie mężczyzna. Jeszcze mury nie były zbyt szczelne, chłopcy przechodzili rynsztokami na aryjską stronę po chleb. Pewnego razu, wiosną 1941 r., Henryk wszedł do jakiejś piwnicy, szedł korytarzami i ze zdziwieniem wyszedł na aryjską stronę. Postanowił iść do Włodawy, szukać ojca. Po drodze wykonywał różne prace u gospodarzy za jedzenie. W czerwcu dotarł do Włodawy, do krewnych. Minął się z ojcem, który wyruszył do Warszawy po telegramie, że jego żona zmarła z głodu w getcie warszawskim. Poszedł do wsi pod miastem. Pracował u różnych gospodarzy, pasał krowy. Mieszkał m.in. u Wiktora Wernera, kołodzieja, który przyjął go dobrze, ale córka była folksdojczką, chciała wydać chłopca. Henryk uciekł do kolejnych gospodarzy. Trafił w końcu do bogatego gospodarstwa w Piszczac-Kolonii do państwa Arteckich. Mieli duże gospodarstwo, rzeźnie i cegielnię. Gospodarz wyrobił Henrykowi aryjskie dokumenty. Henryk był dobrze traktowany, dotrwał tam do wyzwolenia. Po wojnie skończył szkołę wojskową.