Imię: Rachela Nazwisko: Kleiner

  • TAK
  • Kobieta
  • Rachela
  • Kleiner
  • Tak
  • Z Warszawy
  • getto warszawskie ul. Zamenhofa 8;
  • Żyd
  • w mieszkaniu
  • W 1941 r. mieszkała w getcie warszawskim, na Zamenhofa, ze soja przyjaciółką Idą i jej siostrą Lolą Hocherman. Był to sublokatorski, nieogrzewany pokój. Pewnego razu zgłosiła się do opieki pielęgniarskiej nad chorym na tyfus (bez zastrzyków). Dyżurowała w nocy, zmieniała prześcieradła, podnosiła chorego. Szukała też pracy przy cerowaniu pończoch, lub jakiejkolwiek. W styczniu 1942 r. zaczęła pracować w Domu Dziecka przy ul. Wolność 14, jako wychowawczyni. W pierwszym okresie było ciężko, dzieci spały na gołych deskach, panował chaos przy wydawaniu posiłków, dzieci chorowały częściej na czerwonkę, tyfus i świerzb. Kiedy wracała do domu na Zamenhofa zaczynała od sprawdzania szwów ubrania, w których chowały się wszy. Wprawdzie w pierwszej połowie 1941 r. została zaszczepiona na tyfus, ale w końcu zachorowała. Kilkakrotnie usiłowała dostać się do szpitala, bezskutecznie. W końcu się udało. Zmienił się kierownik Domu, został nim Marek Goldkorn. Zmieniły się, na lepsze, warunki opieki nad dziećmi. Została opiekunką grupy chłopców w wieku 11-17 lat. Byli z różnych środowisk, znali życie lepiej od opiekunki. Rachela zaczęła szukać pomocy w książkach Korczaka. Zorganizowała samorząd, a do każdego zastosowała indywidualne środki. Nie było mowy o indywidualnej nauce w takiej zróżnicowanej grupie. Czytali wspólnie, na głos, książki m.in. "Krassin", "Czeluskin" itp. Nie wychodzili na spacery. Wychodzili tylko do łaźni. W Domu została jedna duża, nieopalana sala. W niej urządzano spacery przy śpiewie piosenek. Rachela dopisała kila zwrotek do piosenki/marszu "Wróciła wiosna". W tym czasie zawiązała się piątka PPR-u. Należeli do niej: Marek Goldkorn, Halina Walter (nowa wychowawczyni), Michał (kierownik sąsiedniego Domu Dziecka), Janek (wychowawca sąsiedniego Domu Dziecka ) i Rachela. Opiekowała się nimi Izolda Kowalska, czasami Lucyna Dąbrowska i Gustaw Alef (inspektor CENTOS). Zaczęły dochodzić do Domu przerażające wiadomości o wysiedleniu Żydów z getta. Kierownictwo usiłowało przekształcić Dom w fabrykę, mając nadzieję, że Niemcy oszczędzą pracujących. Do ciasnych ciasnych pomieszczeń, na korytarze i klatki schodowe wstawiają strugi, piły, deski itp. W ramach prac ręcznych zaczyna się nauka stolarki, zajęcia prowadzi pan Smurła, artysta malarz, i Harry, zastępca kierownika. Do domu przenoszą się pracownicy techniczni, szczególnie matki z dziećmi. Rachela też przyniosła swoją walizkę i znalazła sobie jakiś kąt. Codziennie chodziła jednak na Zamenhofa 10, nosiła zupę dla chorego krawca, którym opiekowała się razem z Lolą. Pewnego dnia, w trakcie drogi na Zamenhofa zobaczyła na murze żołnierza niemieckiego ostrzeliwującego chodnik. Przystanęła przy murze domu z menażką zupy. Żołnierz dał jej znak, żeby przeszła. Tego dnia już nie wróciła do Domu Dziecka. Kiedy przyszła do niego następnego dnia rano, Dom był pusty, dzieci wywiezione. Postanowiła wyjść z getta razem z Lolą. Idzie obiecały, że jeśli im się uda zaopiekują się jej córeczką Zulą, która była z teściową. Pierwsza próba wyjścia przez bramę na Żelaznej nie powiodła się, nie miały pieniędzy na opłacenie łapówki. Obie z Lolą zostały złapane i zaprowadzone na Umschlagplatz. Lola dostała się do szpitala, przebrała się, wzięła drugi fartuch dla Racheli, a kiedy zbiegała ze schodów została złapana i oskarżona o handel fartuchami. Rozebrano ją i zabrano oba fartuchy. Przez okratowane okno zobaczyła ją krążąca po placu Rachela. Lola poprosiła ją (nie wiadomo w jaki sposób) o zawiadomienie Miny Szapiro, ze szpitalnej komórki PPR. Już po pół godzinie Lola była wolna, a Rachela zaprowadzona do szpitala. Wieczorem obie wyszły do domu na Zamenhofa, a rano znów spróbowały wyjść z getta. Tym razem owinięte prześcieradłami pod ubraniem, żeby wyglądać grubiej, i w kapeluszach zabranych sąsiadce modniarce. Na bramie obiecały, że zapłacą później, jak sprzedadzą "towar". Dostały opiekuna, który miał nie spuszczać ich z oka. Udało im się go zmylić i zdołały uciec. Miały dwa adresy towarzyszy z PPR: Zygmunta (nazwisko nieznane) z owocarni na Koszykowej i Barbary Sowińskiej (Natalia Czekalska) na Nowogrodzkiej. Na Koszykowej nie zastały Zygmunta. Na Nowogrodzkiej, jak się okazało, był skład prasy PPR i bonów tajnej pożyczki utworzonej przez organizację. Gospodyni nie była zadowolona z niespodziewanych gości. Rachela mogła zostać tam tylko jedną noc. Lola była umówiona z Izoldą Kowalską z PPR, ale nie stawiła się na spotkanie, wolała trzymać się Racheli. W ten sposób straciły cenny kontakt z organizacją. Próbowały obie dotrzeć do organizacji przez inne osoby, albo dostać się do partyzantki. Bez rezultatu. Pojechały do Ostrowca, gdzie w getcie była matka Loli. W domu panował głód. Rachela podejmowała się opieki nad chorymi, dawała korepetycje itp., a wszystko za miskę zupy. Zaczęły dochodzić słuchy, że getto, które miało być bezpieczne, zostanie wysiedlone. Pewnego dnia zaczęła się strzelanina. Rachela z Lolą były wtedy na ulicy, schroniły się do domu znajomego Loli, właściciela składu porcelany. Miał on przygotowane schowki dla rodziny. Rachelę i Lolę umieścił pod podłogą. Schowki zostały wykryte, ludzie wyciągnięci. Podczas oczekiwania na wywiezienie, dziewczynom udało się wyjść z getta niepostrzeżenie. Uciekły w stronę Iłży. W Wierzbicy zatrzymały się w jakimś mieszkaniu, gdzie było kilku starszych Żydów. Kiedy opowiedziały im, że uciekły z getta w Ostrowcu i prawdopodobnie jako jedyne uratowały się, Żydzi zrobili dla nich zbiórkę pieniędzy i pobłogosławili na drogę. Miały już wcześniej zdobyte w Ostrowcu metryki, wsiadły do pociągu do Warszawy.

  • powstanie w getcie, w getcie, wysiedlenie
  • CENTOS, dzieci, konspiracja, mieszkaniowe, placówki, pomoc, sierocińce, wyjście z getta
  • Relacja 301-6597 AŻIH, Racheli Kleiner, urywa się w momencie postanowienia wyjazdu do Warszawy