W Płudach koło Warszawy ukrywała się rodzina W...

W Płudach koło Warszawy ukrywała się rodzina Wassermanów. Gospodarz zgodził się przyjąć jeszcze czterech Żydów. Jurek, Lusiek, Gutta Bloness i Faigele Goldstein zostali przywiezieni z lasu przez Zygmunta. Zakupił w tym celu za pieniądze Komitetu Koordynacyjnego ciężarówkę. Po przyjeździe do Płud Zygmunt zostawił samochód na chwilę i poszedł zawiadomić gospodarza o ich przybyciu. W drzwiach, nieoczekiwanie, nagle otoczyli go policjanci. Znaleziono przy nim rewolwer i aresztowano go. Pasażerowie czekali na niego w lesie. Zapadł zmierzch, chciało im się pić, Jurek był chory i miał wysoką gorączkę. Zaryzykował - poszedł do najbliższego domu z prośbą o wodę. Gospodarz rozpoznał go, ale udawał, że nie wie nic o Zygmuncie. Mimo wszystko zaproponował schronienie na kilka dni - muszą tylko przyjść po zmierzchu, żeby sąsiedzi niczego nie podejrzewali. Nie wyczuli podstępu. Chłop zamknął ich w małym pokoju. Kiedy spali, dom otoczyła policja, po krótkiej walce zabrali ich. Zakutych w kajdany wieziono ich przez Płudy i okoliczne miejscowości, plakaty informowały: " Będą zabici. Są żydowskimi bandytami. W ten sposób zrobimy porządek z wszystkimi żydami. Ci, którzy im pomagają też tak skończą". Zabito ich następnego dnia.