Wandzia przechodzi dyfteryt. Bada ją dr Garliń...

Wandzia przechodzi dyfteryt. Bada ją dr Garlińska, która ma zwyczaj przychodzenia po godzinie policyjnej. Wypisuje receptę, a Basia biegnie w stronę Puławskiej, pokazuje żandarmowi receptę, tłumacząc, że dziecko jest chore. Żandarm ją przepuszcza do apteki, ale kiedy wraca do domu, sprawdza, czy Basia ma lekarstwo. Stan Wandzi poprawia się, jest jednak wyczerpana chorobą. Rano Basia szykuje małej śniadanie, słyszy pukanie, Aniela otwiera drzwi, wchodzi policjant. Basia ma przeczucie, że to szmalcownik, błyskawicznie chowa Wandzię do skrzyni na węgiel, tłumaczy jej w paru słowach, żeby była cicho. Sama siada na skrzyni i obiera ziemniaki. Nie może złapać tchu z przerażenia. Policjant przechodzi po mieszkaniu, zagląda do kuchni, patrzy na Basię, wychodzi. Chce pocałować Wacię, Wacia broni się ze śmiechem. Aniela wręcza mu 500 złotych, policjant przy drzwiach jednak całuje Wacię. Po jego wyjściu Basia robi wyrzuty Anieli, obawia się, że skoro już szmalcownik raz wziął pieniądze, będzie wracał lub przyśle innych szantażystów. Aniela jest zmartwiona, pociesza jednak Basię, że policjant na pewno już nie wróci. Po pewnym czasie okazuje się, że rzeczywiście policjant więcej nie przyszedł ani nikogo nie przysłał, „porządny szmalcownik”, zadowolił się jednorazowym łupem.