Po zamknięciu getta Mosze Wyszogród nie mógł j...

Po zamknięciu getta Mosze Wyszogród nie mógł już wychodzić do pracy na Okęciu. Szukał innych zajęć. Zaczął pracować dla kolegi, Izaak Rubina, robiąc projekty litografii do jego sklepu (nadruki na materiałach) – miał wówczas oficjalną pracę w szopie. Po kilku miesiącach ta praca się skończyła, bo Niemcy zabrali maszyny litograficzne. Robił również nekrologi dla zmarłych. Zarabiał 3 zł za sztukę. Coraz mniej osób było stać na pogrzeby, więc i ta praca się skończyła.
Kolega Izaaka Rubina, pan Zaleski, poprosił Moszego o pomoc – miał produkować fałszywe karty meldunkowe dla Żydów ukrywających się po stronie aryjskiej. Za jedną dostawał 15 zł. To zajęcie nie trwało długo, bo Zaleski zniknął.
Do Moszego przyszło 3 innych Żydów, których nie znał, i domagali się dalszej współpracy. Mosze przestraszył się ich, nie wiedział, skąd są. Przeniósł się do ciotki, ci Żydzi przyszli jeszcze raz do mieszkania rodziców, i więcej się nie pojawili. Potem znajomy, Naftali Złoto, poprosił go o pomoc przy produkcji fałszywych dokumentów. To była trudna praca. Pierwszy dokument Mosze przygotował dla Naftalego, na nazwisko Antoni Andrzej Świątkowski. Gdy Mosze potrzebował pomocy technicznej w procesie chemicznym, pomagał mu sąsiad, Noah Czapnik, litograf. Pracowali na strychu kamiennicy. Mosze miał poczucie, że w ten sposób sztuka staje się jego bronią w walce z wrogiem.