Wywiad USC 34533 - Gustaw Kerszman
- Gustaw
- Kerszman
- wywiad USC Shoah Foundation
- nie
- po wojnie
- polski
-
Mieszkał w Białymstoku. Ojciec Józef Kerszman był okulistą, ordynatorem w szpitalu, miał też prywatna praktykę w domu. Matka Anna z domu Zeligman była romanistką, pomagała mężowi w gabinecie. Ojciec uczył go patriotycznych piosenek polskich. W 1941 r. poszedł do getta. Jesienią 1942 r. rodzice zaczęli planować wydostanie się z getta. Ponieważ byli znani w Białymstoku i okolicach, postanowili wyjechać do Warszawy. Gustaw z mamą wyjechali na Wielkanoc 1943 r., z przewodnikiem jako przemytnicy żywności, mieli dokumenty po osobach zaginionych. W Warszawie mieszkali przez krótki czas u pani Dudkowej, nauczycielki, a później na Dynasach u pani Grabisz mającej podwójne obywatelstwo polsko-amerykańskie. Później przyjechał do Warszawy ojciec. Nie mogli już mieszkać tam we trójkę. Znaleźli pokój u znanej wróżki pani Banu, na Filtrowej. To było duże mieszkanie, w kilku pokojach mieszkali inni Żydzi. Pewnego razu przyszli dwaj niemieccy szmalcownicy, w domu był z Gustawem ojciec, matki nie było. Kiedy matka wróciła, powiedziała, że jest klientką wróżki i zostawiła u niej na chwilę dziecko. Ojciec wykupił się zegarkiem. Mieszkanie było spalone. Zamieszkali na krótko na Pl. Trzech Krzyży u rodziny folksdojczów, którzy ukrywali Żydów dla pieniędzy. Potem znaleźli inne lokum na Chmielnej u kontrolera tramwajów Fijałkowskiego. Ten ich zadenuncjował. Przyszli Niemcy i zabrali całą trójkę na posterunek. Ojciec, który miał inne nazwisko okupacyjne niż żona i syn, przyznał się od razu, że jest Żydem, ale podał zmyślone nazwisko żydowskie i powiedział, że nic go nie łączy z kobietą z dzieckiem. Matka i Gustaw nie przyznawali się do swojego pochodzenia. Gustawa usiłowano złamać bijąc i grożąc, że go zastrzelą jeśli się nie przyzna, ale był twardy. zabrano ich na Szucha do gestapo. Noc spędzili w tzw. tramwaju. Potem ich przesłuchiwano, sprawdzono penisa Gustawa. Jeden z przesłuchujących ich żandarmów był, nie wiedzieć czemu, życzliwy. Ale zaprowadził ich do pokoju Brandta, a ten spojrzawszy na Annę Kerszman stwierdził, że jest ona aryjką. Oddano Annie dokumenty i wypuszczono ją z synem. Józef Kerszman został zatrzymany. Wrócili na krótko znów do pani Grabisz na Dynasy. Potem mieszkali u pana Kozubowskiego, znajomego lekarza z Białegostoku. Tam znów przyszli niemieccy szmalcownicy, nasłani przez torturowaną znajomą z Białegostoku. Matka wykupiła się dużą sumą pieniędzy. Po wielokrotnym zmienianiu mieszkań, Anna i Gustaw Kerszmanowie trafili do pułkownikowej Jasińskiej, na Kaniowską. Tam mieszkali do końca powstania warszawskiego. Po powstaniu trafili do Pruszkowa, potem do Skierniewic. Po wojnie mieszkał w Łodzi. Ukończył mikrobiologię na Uniwersytecie Łódzkim.