Wywiad USC 30873 - Maria Szarach
- Maria
- Szarach
- wywiad USC Shoah Foundation
- nie
- po wojnie
- polski
-
Ojciec, Lew Grosman był buchalterem w firmie odzieżowej, matka, Ryfka z ortodoksyjnego domu, nie pracowała. Miała 3 braci (Mojżesza, Izaaka, Mosze) i dwie siostry (Pola, Justyna). W wieku 12 lat dostała stypendium szkoły baletowej Tatiany Wysockiej. Nie założyła opaski po wejściu Niemców. W kwietniu 1941 r. z podrobionym przez kolegów dokumentem litewskim, wyjechała do Lublina. Tam pracowała w sklepie niemieckim, dostawała resztkę kartek żywnościowych od Niemców wyjeżdżających na front. Często jeździła do Warszawy, przeskakiwała przez mur getta i dostarczała rodzinie żywność. Zimą 1941 r. weszły wojska litewskie. Chodziła do getta lubelskiego, odwiedzała jedną rodzinę w piątki i siadała z nimi przy stole. W kwietniu 1942 r. w ciągu kilku dni Niemcy zlikwidowali całe getto. Wyjechała do Warszawy. Nie miała gdzie iść, poszła znów do getta. Brat obiecał jej dać pieniądze na ponowne wyjście, a matka dała jej list napisany po rosyjsku do Aleksandry Woronicz, zaprzyjaźnionej Rosjanki. Pani Woronicz przyjęła ją jak córkę. Załatwiła Marii kontakt z administratorem Pawełkiem, który sprzedał jej prawdziwą metrykę na nazwisko Maria Chojnowska ze Lwowa. Pawełek wysłał ją do Tłuszcza, do swojej szwagierki. Od niej dowiedziała się, że poszukują kogoś do pracy w inspektoracie niemieckim. W maju 1942 r. dostała pracę jako telefonistka, dobrze znała niemiecki. Do centrali przychodził Witold Marszałł, przedsiębiorca budowlany, prosił o możliwość korzystania z telefonu. Po jakimś czasie gospodyni mieszkania kazała się jej wyprowadzić, bo dowiedziała się, że Maria jest Żydówką. Zrozpaczona Maria postanowiła wyjechać na roboty do Niemiec. Spotkała przypadkiem Marszałła. Okazało się, że on wie o pochodzeniu Marii, zaproponował jej pracę w swojej firmie, w filii w Małkini. Pracowała jako sekretarka. Miała tam bardzo dobrze. Mieszkała blisko torów, widziała transporty jadące do Treblinki. W listopadzie 1942 r. przyjechała do Warszawy z dokumentami dla Marszałła. Dowiedziała się, że w getcie żyją jeszcze ludzie. Poszła do getta, weszła z placówką, wpisana jako pielęgniarka grupy. Odnalazła matkę i brata w szopie kolejarzy na Niskiej. Dowiedziała się, że reszta rodziny już nie żyje. Matka nie chciała wyjść. Cała rodzina zginęła w getcie. Maria mieszkała w Małkini do lipca 1944 r. Przyjechała do Warszawy, znów do Aleksandry Wronow. Wyzwolenie zastało ją na Pradze. Po wojnie wyszła za mąż, urodziła syna. W październiku 1968 r. wyjechali z Polski.