Alina Kerszman i jej syn Gustaw dostrzegli w k...

Alina Kerszman i jej syn Gustaw dostrzegli w kawiarni dwóch podejrzanych osobników, którzy bacznie im się przyglądali. Jeden drugiemu polecił po niemiecku, żeby zadzwonił po gestapo. Alina szybko uregulowała rachunek, wyszli z Gustawem i wsiedli do dorożki. Jednak z powodu objazdu dorożkarz musiał zawrócić i przejechać obok kawiarni; szmalcownicy wskoczyli do dorożki. Przekazali Alinie, że wygląda podejrzanie, a „synek pewnie obrzezany”. Gustaw roześmiał się na to i spokojnie stwierdził, że to łatwo sprawdzić. Szmalcownicy nakazali dorożkarzowi jechać na komisariat granatowej policji przy Krakowskim Przedmieściu. Alina na to kazała mu jechać prosto do siedziby gestapo. Zaniepokoiło to bardzo szmalcowników, zawołali po niemiecku dwóch innych agentów cywilnych; ci stanęli na stopniach dorożki i zaczęli się dopytywać, o co chodzi. Wtedy szmalcownicy uciekli; dwaj nieznajomi pożegnali się uprzejmie i zniknęli. Dorożkarz wyraził żal, że nie udało się szmalcowników dowieźć na gestapo, co im się należało.