Wywiad USC 16637 - Helena Landsberg
- Helena
- Landsberg
- wywiad USC Shoah Foundation
- nie
- po wojnie
- polski
-
Rodzina w 1917 r. wyjechała do Wilna. Ojciec, inż. mech. miała poglądy lewicowe. Matka, z wielodzietnej rodziny, kończyła studia w Szwajcarii, ale po rewolucji w Rosjii zarabiała haftowaniem bielizny. Helena uczyła się w domu do 3 klasy gimnazjum, potem poszła do szkoły prywatnej. W 1933 r. ukończyła prawo. W 1936 r. przyjechała do Warszawy, zaczęła aplikację u Izaaka Briańskiego. Wyszła za mąż, za prawnika Lauenberga. Po wybuchu wojny oboje pracowali w Centosie. Helena zajmowała się opieką nad żydowskimi dziećmi. Helena w grudniu się rozchorowała i przestała pracować. Kiedy wyzdrowiała, trzeba było już przejść do getta. Z Łodzi przyjechał teść z żoną i synem. Razem przenieśli się na Grzybowską. Helena prowadziła kuchnię na podwórzu domu, finansowaną przez Centos. W getcie trzy razy przeżyła łapankę do transportu i trzy razy się uratowała. Postanowiła wyjść z getta. Po stronie aryjskiej czekała jej dawna służąca, Skibowa. Helena przeszła przez mur na Dzikiej. Zaprowadzono ją do piwnicy w zburzonej willi, w której mieszkał jakiś Polak, któremu płaciła. Wychodziła swobodnie na ulicę. Po jakimś czasie ściągnęła z getta męża. Potem mieszkali we Włochach, tam męża ktoś rozpoznał. Rozdzielili się. Helena mieszkała w różnych miejscach m.in. kilka dni u żony Bieruta. Skibowa wynajęła pokoik na Dzikiej, w którym chciała zamieszkać z Heleną. Kiedy chciała zameldować Helenę na podstawie fałszywej kenkarty, rozpoznał Helenę, ze zdjęcia mąż dozorczyni i wezwał policję. Prowadzoną przez żandarmów na cmentarz, uratował policjant polski, przekupując Niemców pieniędzmi Heleny. Kilka dni, kiedy nie miała gdzie pójść. ukrywała się w gruzach na Koziej. Całe dnie chodziła po Warszawie, a w nocy owijała się gazetami, a był to marzec/kwiecień 1943 r. Kiedy paliło się getto w czasie powstania znalazła się na pl. Krasińskich, widząc płonące domy i ludzi, zaczęła płakać. Wciągnęła ją do sklepu jakaś Polka. Stefania Mysz zaprowadziła Helenę na Żurawią. Tam Helena spędziła kilka dni, a później zabrała ją rodzina z Brwinowa. W Brwinowie był malutki domek w ogrodzie, mieszkało w nim małżeństwo z dwiema dorosłymi córkami. Gospodarz umierał na gruźlicę. Tam początkowo mieszkała razem z matką i córkami, ale później sąsiedzi zaczęli się interesować i zamieszkała na strychu. Zarabiała robiąc na drutach rękawiczki, kapcie, reformy, z wełny, którą kradła na kolei córka gospodyni. Dowiedziała się, że został rozpoznany i zastrzelony jej ukrywający się mąż. Wyzwolenie zastało ją na strychu w Brwinowie. Już w styczniu poszła do Warszawy. Przeszła po lodzie na Pragę. Spotkała policjanta, który zabrał ją na komisariat, a później do jakiegoś domu, kazali gospodyni nakarmić i przenocować Helenę. Poszła do komitetu żydowskiego. Spotkała znajomych, dostała pracę w cenzurze.