Marian Liwa wychodzi z getta, ma siedem lat. W...

Marian Liwa wychodzi z getta, ma siedem lat. Wyprowadza go opłacony żandarm. Po drugiej stronie ulicy czeka na niego nieznajomy mężczyzna. Marian szybko wyciąga z kieszeni futrzany kołnierzyk palta, zakłada go na szyję. Nie wspomina nieznajomemu o zegarku, który dzień wcześniej ciotka zaszyła mu w palcie. Mężczyzna prowadzi chłopca do mieszkania, tam odbiera go kobieta; pokazuje Marianowi zdjęcie jego matki, to umówiony znak. Marian czuje się pewniej. Jadą tramwajem, kobieta siada, ustawia Mariana twarzą do szyby. Dojeżdżają w pobliże ulicy Chłopickiego; Marian spotyka się z matką.