Adam Kamienny zostaje w tramwaju zatrzymany i...
- NIE
-
Adam Kamienny zostaje w tramwaju zatrzymany i legitymowany przez Niemców. Przygoda kończy się szczęśliwie
- 1943-06-15
- 1943-06-15
- administracyjne, działania Niemców
- gestapo/żandarmeria, z papierami aryjskimi
-
Powiązane źródła:
- II 61/3,98/3
-
"Tego dnia rano meldowałem się właśnie w administracji i z tego powodu pojechałem do pracy później. Gdy już byłem na Chłodnej, koło kościoła, nagle wpada do tramwaju dwóch żandarmów i jeden z nich podchodzi od razu do mnie „Ausweis”. Jeszcze nie zdążyłem sięgnąć po portfel, gdy tramwaj stanął, a on trzymając mnie mocno za rękę, wyciągnął mnie. Gdyśmy tylko zdążyli wysiąść on spytał mnie się zaraz „Jude?”. Ja oczywiście zaprzeczyłem, ale gdy zobaczyłem, że jeszcze trzech żandarmów mnie otoczyło, zrozumiałem, że to już koniec ze mną. Pomyślałem sobie o matce mojej, której by może lżej było umierać razem ze mną, a i ja nie potrzebowałem się męczyć tyle miesięcy po to, by skończyć tu, w obcym mieście. Pomyślałem też, że nikt z moich znajomych nie będzie wiedział, co się ze mną stało. Jednocześnie zastanawiałem się, jak mam się zachowywać, by nie wsypać kogoś ze znajomych. Wszystkie te myśli przelatywały mi przez mózg z błyskawiczną szybkością, ale jednocześnie ze spokojną twarzą podałem im moje dowody. Było to śmiesznie beznadziejne, bo prócz numerka na kennkartę posiadałem tylko lipowy meldunek i … świadectwo szczepienia tyfusu. I dlatego też podawali sobie te świstki z rąk do rąk, przewracając je na wszystkie strony i patrząc na mnie z miną „czy sam wariat czy z nas wariatów robi”. Wreszcie rozpoczęły się pytania. Skąd jestem? Gdzie mieszkam? Gdzie pracuję? Jak długo? Gdzie mam rodzinę? Itd. itd. Ja tłumaczyłem się jak mogłem, mówiłem, że od jutra mam pracować na kolei przy „Wehrmachcie”, powoływałem się na tego Niemca. Wreszcie plotłem, co mi ślina na język przyniosła, bo czułem nieprzepartą konieczność mówienia, jak gdyby to mogło mnie jeszcze uratować. Oglądali moje zdjęcia (na szczęście były to tylko zdjęcia z zakładu, gdzie pracowałem), kazali sobie dokładnie jeszcze raz odczytać wszystkie świstki i odpowiedzieć na jeszcze kilka pytań. Nagle jeden z nich podsuwa się do mnie bliziutko i robiąc szelmowskie oczko pyta się mnie: „a czy pan przypadkiem nie jest obrzezany?” Mróz mi przeszedł po kościach, ale mówię mu „skąd, to nieprawda!”, a on na to „to można przecież w każdej chwili sprawdzić”. A ja jeszcze zdołałem wykrztusić „ależ oczywiście” i jednocześnie oglądam z boku bramę, w której według mego przekonania zaraz on sprawdzi. Nagle oficer żandarmerii, który cały czas stał naprzeciwko przy „Wache” i przyglądał się nam, przeszedł do nas i pyta się po niemiecku żandarmów, kim jestem, że tak długo ze mną stoją, a jeden na to „Friseur”. Poszeptali jeszcze chwilę i jeden z nich, oddając mi portfel, krzyknął „los!” Podziękowałem i bez pośpiechu odszedłem. Gdy oddaliłem się parę kroków, nie wierząc jeszcze, czy czasem to nie podstęp, podeszły do mnie dwie kobiety i radziły mi zaraz iść do kościoła i dać na mszę świętą za cudowne ocalenie."
-
Powiązani ludzie:
-
Kamienny
Adam
(Zagrożenie)
fryzjer i właściciel domu Kałuszyn; ukrywał się pod nazwiskiem Adam Kamiński; wraz z Różą wyskoczyli z pociągu z tra...
Powiązane miejsca:
-
Chłodna
tramwaj aryjski 16 przejeżdża tranzytem, wypadek
-
Kamienny
Adam
(Zagrożenie)