W zagraconym od frontu sklepie na Nalewkach, j...

W zagraconym od frontu sklepie na Nalewkach, jedna z półek zastawiona starymi księgami rachunkowymi, a po odsunięciu prowadziła do schronu. Schodziło się do piwnicy po drabince. Piwnica była zamurowana, z wentylatorami, oświetlona, z czynną ubikacją. Szybko się zapełniała. Po pewnym czasie nie można było się ruszyć. Nadszedł sygnał od czujki, że idą Niemcy. Z dołu było słychać strzały i coraz bliższe kroki. Zaczęło płakać jakieś dziecko. Ktoś wyrwał dziecko z rąk matki i udusił poduszką. Tym razem Niemcy nie znaleźli schronu.