Wywiad USC 21297 - Alina Margolis-Edelman
- Alina
- Margolis-Edelman
- interviews USC Shoah Foundation
- no
- after the war
- Polish
-
Córka Aleksandra Margolisa i Anny z domu Markson. Matka ukończyła studia medyczne w Bonn. Była pediatrą, a później ftyzjatrą, pracowała w szpitalu im. Anny Marii w Łodzi. Ojciec, internista, był dyrektorem szpitala na Radogoszczy, członkiem komitetu centralnego Bundu i ławnikiem do spraw zdrowia w magistracie. Alina miała brata Janka. Rodzice mówili po polsku. Byli zamożni, mieli samochód, wyjeżdżali na wakacje za granicę, w domu była niania i gosposia. Niania, wcześniej pomoc pielęgniarki w szpitalu ojca, prowadzała Alinę do kościoła. Dzieci jeździły latem z nianią na wieś pod Łask. Ala chodziła do szkoły miejskiego magistratu socjalistycznego, była tam jedyną Żydówką, nie zetknęła się z antysemityzmem. Nie zdążyła pójść do gimnazjum prywatnego Janiny Czapczyńskiej. Po wybuchu wojny, dyrektor powiedział, że Niemcy nie chcą Żydów w szkole. W listopadzie 1939 r. aresztowano ojca, trafił do obozu w Radogoszczy, został rozstrzelany. Matka wysłała Alę i Janka do Warszawy, do swojej siostry, Heleny Fiszkaut. Ciotka gotowała obiady i sprzedawała je przez okno. Dzieci zbierały na ulicy węgiel, który spadł z wozów. Ala poszła na tajne komplety. Anna Margolis przyjechała do Warszawy tuż przed przeprowadzką do getta. W getcie zamieszkali w przechodnim pokoju na Ceglanej. Matka zaczęła pracę w szpitalu na Śliskiej, a Alinę posłała do szkoły pielęgniarskiej. Szkoła mieściła się na Mariańskiej. Alina zamieszkała w szkolnym internacie. Po zamknięciu małego getta, szkoła przeniosła się na Gęsią, razem ze szpitalem i wszystkimi pracownikami szpitala. Alina mieszkała z matką i ok. 20 osobami w jednym pokoju. W czasie akcji likwidacyjnej na Gęsiej, ukrywała się w schowku za szafą. Pewnego razu, została złapana na ulicy i trafiła na Umschlagplatz, zobaczyła w oknie Adinę Blady-Szwajger, wpadła do szpitala, uratowała się. Brata matka wysłała na aryjską stronę. Alina wyszła w lutym 1943 r. do państwa Tomaszewiczów na Twardej. Była u nich kilka dni, uciekła i, z tęsknoty, wróciła do getta. Matka wysłała ją po raz drugi na aryjską stronę. Tym razem poszła do Janiny Kapuścińskiej, żony Stanisława, dermatologa, który był w oflagu, na ul. Wilczą 10. Tam była około 3 tygodni. Pani Kapuścinska załatwiła jej autentyczne dokumenty na nazwisko Alicja Zacharczyk i umieściła u państwa Netto, na Różanej. Pani Netto zajmowała się produkcja i sprzedażą ciastek waflowych z kajmakiem Alina jej w tym pomagała. Państwo Netto byli wielkimi patriotami polskimi. W ich mieszkaniu odbywały się zebrania tajnej org. bojowej *Pług i Miecz*, faszyzującej, z czego Alina wtedy nie zdawała sobie sprawy, chodziła z ich córkami na cmentarze składać wieńce na grobach żołnierzy. Pewnego dnia, na ulicy spotkała Renię Frydman, która wyszła z getta i nie miała gdzie pójść. Alina zaprowadziła ją do państwa Netto. Powiedziała, że spotkała swoją koleżankę z Łodzi, Zosię, której ojciec zginął w kampanii wrześniowej, a brat jest lotnikiem w Anglii, a ciotka, do której przyjechała do Warszawy, wyjechała. Pani Netto powiedziała, że oczywiście może zostać u nich. Zamieszkała w pokoiku razem z Aliną. Czasami Adina Blady-Szwajger podrzucała im jakichś Żydów na przechowanie, na jedną noc. Alina nie wiedziała kiedy wyszła z getta i gdzie się ukrywa jej matka. Alina i Renia/Zosia sprzedawały ciasta pani Netto. Roznosiły też pieniądze ukrywającym się Żydom, które dostawały od Inki (Adina Blady-szwajger) i od Marysi (Bronisława Warman). Powstanie zastało ją na Okęciu, gdzie zanosiły pieniądze dla ukrywających się Żydów. Szły przez Warszawę na Miodową, do Inki. Inka miała przydział do szpitala na Miodowej, zatrudniła Alinę jako pielęgniarkę. Z powstania wyszła kanałami do Śródmieścia. Po powstaniu trafiła do Grodziska, gdzie odnalazła się cała grupa przyjaciół. Tam doczekali wyzwolenia.