Atmosfera wokół internatu RGO na Czarnieckiego...

Atmosfera wokół internatu RGO na Czarnieckiego zagęszczała się; na Promyka został zabity konfident, o którym mówiono, że miał za zadanie obserwację internatu. W tej sytuacji postanowiono, że Tomasz Prot powinien być lepiej zakonspirowany. Przeniesiono go do internatu – prewentorium RGO w Józefowie pod Warszawą. Internat był koedukacyjny, mieścił się w dużym, drewnianym domu, na skraju lasu. Harmonogram dnia różnił się od tego na Czarnieckiego; nie było żadnych zajęć szkolnych, dzieci słabego zdrowia miały odzyskać lepszą kondycję. Wyżywienie było minimalnie lepsze, dzieci dostawały koninę na obiad. Wychowawczyniami były na ogół młode dziewczyny, raz nawet pracowała tam w tej roli starsza siostra Tomasza, Jana. Dzieci brały udział w przedstawieniach, przebierały się. Kąpiel odbywała się raz w tygodniu, parami; Tomasz kąpał się z chłopcem o przezwisku Koza. W czasie kąpieli ukrywał genitalia między nogami. Pochwalił się jednak podobno kolegom, że jest obrzezany i został przeniesiony, ukryty w innym miejscu. W kwietniu 1943 do dzieci dotarły informacje, że w getcie wybuchło powstanie; nie mówiło się jednak o Żydach. Wychowawczynie były zdenerwowane, nie pozwalały dzieciom wychodzić z budynku. W okolicy słychać było strzały. Wychowawczynie wyjaśniły dzieciom, że Żydzi z getta uciekali do okolicznych lasów i Niemcy ścigali ich z bronią.